Byłam bardzo negatywnie nastawiona do kursu. Nie chciałam jechać. Denerwowałam się, że mąż zamiast do spa zabiera mnie na kurs ze „świętymi” ludźmi, gdzie będę się tylko modliła. Pierwszy dzień kursu był szokiem. Czułam się inna, jakby z innego świata. Nie czułam tego co mówili i robili inni ludzie. Drugi dzień był przełomowy, bo wybaczyłam, wybaczyłam wszystkie moje zranienia. Poczułam ulgę na sercu i już nie czułam się dziwnie. Poczułam jakbym znała się już długo z innymi uczestnikami(serduszko). I wiem, że było to mi potrzebne!Dziś jestem wdzięczna za ten kurs (serduszko). Dziękuję.
Leave a Reply